HISTORIA GRUPY

W Usa w Stanie Indiana Jon Schaffer(gitara rytmiczna) wraz z Gregiem Seymorem założyli zespół "The Rose", który następnie został nazwany "Purgatory". Po śmierci bliskiego przyjaciela Jona w wypadku motocyklowym ten przeniósł się wraz z Gregiem na floryde. Tam wykształcił się pierwszy skład w którym grali: Richard Bateman-gitara basowa, Bill Owen-Gitara, Gene Adam-wokal. W takim składzie chłopaki nagrali ich pierwszą taśmę demo: "Burning Oasis", a w 1986 "Psychotic Dreams". W tym samym roku Richard Baterman odszedł z "Purgatory", by grać w Agent Steel. Jego miejsce zajał Dave Abell i z nim zespół nagrał kolejna demówkę "Horror Show" W 1988 Bill Owens opuścił grupę, zaś jego miejsce zajał przyjaciel Jona Randal Shawver. Później okazało się, że istnieje już drugi zespół o nazwie "Purgatory", więc chłopaki nazwali swój zespół "Iced Earth". Nazwę tę wymyślił nieżyjący już przyjaciel Jona Bill Blackmon. Pod koniec 1988 roku zespół nagrał demo "Enter The Realm", które w niemieckim magazynie "Rock Hard" zostało uznane demem miesiąca, a następnie roku. W 1990 Jon Shaffer podpisał kontrakt z Century Media, wtedy to też Greg Seymour opuścił zespól, którego zastąpił Micke McGill. Rok później zespół wydał swoją pierwszą pełnoprawną płytę, nazwaną po prostu "Iced Earth". ale aby wszystko brzmiało odpowiednio poprosił Gene'a Adama żeby wziął lekcje śpiewu, gdyż nie poradziłby sobie z wokalami na przygotowywanej już nowej płycie. Ten jednak oświadczył, że o żadnych lekcjach nie ma mowy i Jon wykopał go z zespołu. Po raz kolejny zwolniło się miejsce za zestawem perkusisty w zespole. Nowym nabytkiem grupy był Richey Secchiari. W 1992 roku wydano "Night of the Stormrider". Płyta była dobrze przyjmowana w Europie i Japonii, zaś w Stanach szło to niezbyt dobrze, z powodu nawałnicy nowego nurtu muzycznego, jakim był Grudge, oraz florydzkich zespołów death metalowych. Po wspólnej trasie z Blind Guardian nastąpiły kłopoty z wokalistą. John Greely był rasistą i to niezbyt Jonowi odpowiadało. Grupa zdecydowała, że wyjadą na wakacje do Niemiec, obejrzeć pozostałości po obozach zagłady, by Greely zrozumiał, do czego prowadzi nienawiśc do innych ludzi. Niestety efekt był odwrotny i John wyleciał z hukiem. Przez jakiś czas było bardzo cicho o zespole. Po jakimś czasie znaleziono odpowiedniego wokalistę. Tym człowiekiem był Matt Barlow, który gardłem mógł góry przenosić. Tradycyjnie już, nastąpiła zmiana perkusisty. Tym razem garki obsługiwał Rodney Beasley. W 1995 światło dzienne ujrzał Burnt Offerings, który oficjalnie jest najcięższym krążkiem w dyskografii grupy. Matt doskonale wpasował się w klimaty zespołu i stał się bardzo ważną osobistością w nim. Już rok później Iced Earth uraczył wszystkich nowiutką płytką "The Dark Saga", z Markiem Pratorem za perkusją, będącą koncept-albumem na podstawie komiksu "Spawn". Wtedy to też o zespole było coraz głośniej. W 1997 roku wydali "Days Of Purgatory" składankę z trzech pierwszych płyt, zawierającą jednak wokale Matta Barlowa, a całość została zremasterowana przez Tima Morrisa. Następną płytą był wydany w 1998 "Something Wicked This Way Comes". Podczas nagrywania płyty nic nie zapowiadało, że będzie to najbardziej rozchwytywany krążek grupy. Przedtem zespół opuścili Dave Abell, oraz Randall Shawver, którzy także dorzucali swoje trzy grosze do muzyki. Na miejsce Abella Jon znalazł świetnego, młodego basistę Jamesa MacDonougha. Na perkusji grał, jednak tylko w studiu, Mark Prator. Pod koniec nagrywania płyty do zespołu dołączył Larry Tarnowski. Rok później zespół zarejestrował koncertówkę mieszczącą się na trzech płytach cd, będącą pamiątką z koncertów w Atenach. Nazywało się to "Alive In Athens". Po długiej i wyczerpującej trasie koncertowej nastąpiła mała przerwa. Jon zalożył wraz z Hansim z "Blind Guardian" świetny "Demons&Wizards" będący wypadkową obu grup. W 2001 wydano "Horror Show". Na perkusji grał Richard Christy, a w studiu zagrał hiperaktywny Steve DiGiorgio znany z takich grup jak "Death", "Testament", czy "Sadus". Po nagraniu płyty wrócił MacDonough. Przez wiele lat w obozie Iced Earth układało sie jak najlepiej, mimo roszad w składzie. Jednak tragedia w Nowym Yorku z 11 Września 2001 wpłynęła na Matta Barlowa, który stracił serce do muzyki i zechciał porzucić zespół i w ogóle muzykę. Jon jednak namówił przyjaciela, by ten pomógł mu nagrać nowy album, a wtedy będzie mógł odejśc. W 2002 roku "The Glorious Burden" był już gotowy, jednak Matt nie przykładał już takiego serca do muzyki, jak kiedyś, przez co znacznie ucierpiały jego wokale. Niezadowolony z nich Shaffer wykasował je i zdecydował, że album dokończy z nowym wokalistą. W między czasie wydano "Dark Genesis", będący zestawem zremasterowanych trzech pierwszych albumów, oraz "Tribute to the Gods" składankę, zawierającą covery grup, których najcześciej słuchał Jon Shaffer w młodości. Niebawem do Iced Earth zawitał młody, utalentowany śpiewak, który nie miał szczęścia zbytniego w muzyke, a mianowicie Tim Owens, który zastąpił legendarnego Roba Halforda w "Judas Priest" i nagrał z zespołem dwie niezbyt udane płyty. Tak dokończono nagrania. W między czasie z zespołu odszedł Larry Tarnowski, a jego miejsce zajał Ralph Santolla. W 2003 pojawił się pierwszy singiel grupy, a rok później "The Glorious Burden" w całej swej krasie. Potem nastąpiła trasa "Gettysburg Battlefield Tour", a w 2005 roku wydano "Gettysburg DVD". Z zespołu odeszli Richard Christy, Ralph Santolla, oraz po raz kolejny Dave MacDonough, który następnie tymczasowo zasilił skład zreaktywowanego Megadeth. Zespół przestał koncertować, a Jon wydał drugi album "Demons&Wizards" nazwany "Touched By The Crimson King". Z tego też zespołu dołączył do Iced Earth perkusista Bobby Jarzombek, chyba najbardziej znany z jego występów u boku Halforda z Judas Priest. Jaka jest przyszłość zespołu? Nie wiadomo. Wszystko jest niepewne, "The Glorious Burden" był na tyle kontrowersyjną płytą, że wiele fanów zespołu się od nich odwróciło, długo nic nie zapowiadało, żeby się coś zmieniło. Jednak doszedł do zespołu nowy gitarzysta- Ernie Carletti, a Shaffer ogłosił iż planuje kolejny album koncepcyjny, tym razem będący kontynuacją opowieści znanej z ostatnich nagrań na płycie "Something Wicked This Way COmes" Co z tego wyjdzie? Zobaczymy, ale ja osobiście życzę, aby pokazali, że wrócili do formy i skopali wiele dupsk na koncertach, w tym mam nadzieje w Polsce.